Wczoraj po południu stwierdziłyśmy z mamą, że mamy ochotę na ciasto, a u nas czasami jest tak, że od myśli do realizacji jest krótka droga. Tak było i wczoraj. Poszłyśmy, zrobiłyśmy zakupy, zakasałyśmy rękawy, spiełyśmy włosy, bo wiadomo, nie do końca fajnie jeść ciasto z włosami, a my obie, średniej długości włosy ale kręcone mamy i ruszyłyśmy do pracy i tak po ok. 1h pieczenia powstało...takie ciasto.
My znamy je pod nazwą Kantyczka. Dzisiaj zostało już tylko tyle, czyli ok. połowa tego co było wczoraj.
Jak ktoś chce to proszę pisać, mogę udostępnić przepis. Nam smakuje, jak widać na zdjęciu powyżej.
uwielbiam takie wypieki;)))poproszę o przepisik;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoporoszę Cię o adres mailowy, na który mam wysłać owy przepis:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja mam już bardzo długo ten przepis
OdpowiedzUsuńsiostra jak go przyniosła ze szkoły gastronomicznej
to nosił nazwę i my do tej pory go używamy czyli " żołądkowiec "
ale bardzo szybko się je robi i jest pyszne
u mnie mąż nie lubi maku więc robię tylko biało czarny