czwartek, 8 września 2011

30. Cocco Brazille...

czyli ciąg dalszy słoneczników. Jak na razie jestem zadowolona z postępów. Zarys już jest, jeden kolor ukończony. Teraz postanowiłam sobie, że będę robić jedną całą stronę, a później kolejną, tak chyba będzie najwygodniej. Na początku jak tylko je zaczynałam robić nie byłam do końca przekonana, myślałam, że poprzez swoją typowo jesienną kolorystykę, będą zbyt nudne i monotone. Jednak ku mojemu zdziwieniu takie nie są. Miałam ten post sklecić już wczoraj, jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale byłam ponad cztery godziny poza domem, spotkałam się z koleżanką, z którą znamy się już 11 lat, a przyjaźnimy od 10. Nie widziałyśmy się pewnie blisko dwa lata. Są ludzie, którzy przez taki czas diametralnie się zmieniają, jednak nie ona. Jest tak samo fajną, miłą dziewczyną jaką znałam na początku, nasza przyjaźń jest taka, można powiedzieć na dobre i na złe, wiele jej w życiu zawdzięczam, wiem, że mogę na nią liczyć w każdej sytuacji i ona też wie, że może na mnie liczyć. Fajnie mieć takie osoby obok siebie, z którymi: można razem się pośmiać, powspominać stare dzieje, o wszystkim porozmawiać, wspólnie się powzruszać. Koniec moich wypocin, przyszła pora na prezentację obecnego stanu słoneczników. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

1 komentarz:

  1. Słoneczniki "rosną" pięknie:) Gratuluję przyjaciółki, taka osoba to największy skarb !!!

    OdpowiedzUsuń