wtorek, 27 września 2011

34. Słoiczek No.2

Jak zwykle wieczorem, kiedy za oknem już ciemna noc, oczywiście zdjęcia tylko przy sztucznym świetle. W związku z tym, że dzisiaj 27 września, czyli nów umieszczam kolejne fotki mojego słoiczka, niestety jeszcze nieozdobionego. Pokazu słoneczników dzisiaj nie będzie, ponieważ to co doszło od poprzedniego postu na razie nie zasługuje, na to, aby wyjść na światło dzienne, pokazać się tak publicznie.
Zdjęcie nr 1. Tak słoiczek prezentuje się z boku.
Zdjęcie nr 2. Widok słoiczka z góry.
Pozdrawiam serdecznie

piątek, 23 września 2011

33. Słoneczniki cz.2

Od ostatniej a jednocześnie pierwszej odsłony minął już miesiąc, dlatego stwierdziłam, że pora pokazać kolejną część słoneczników.  Wiem, że nie jest to powalający postęp, jednak mimo to i tak się cieszę, ponieważ zaniedbałam ostatnio ten hafcik. Mam dużo planów, pomysłów, co chwila wymyślam coś nowego, chce karteczki zrobić dla rodziny na Boże Narodzenie. Niestety nie codziennie wyrabiam się ze swoimi planami. Dlaczego doba jest taka krótka? Myślę, że w przyszłym tygodniu pokażę Wam pierwszy z elementów kolejnej karteczki.A teraz do rzeczy:) Tak aktualnie prezentują się moje słoneczniki, które chciałabym skończyć do Świąt Bożego Narodzenia.
Wiem, że to graniczy z cudem i nie jest bardzo realne, ale zobaczymy. W każdym razie proszę o trzymanie kciuków i ogromny doping.
Kończąc mój dzisiejszy wpis chciałabym zaprosić na moje candy trwające do 20 października i jednocześnie przypomnieć, że już od trzech dni można się dopisywać do listy. Na razie jest 10 osób. Liczę, że chętnych na to co przygotowuje będzie jeszcze więcej.

Dziękuję za dotychczasowe komentarze i liczne odwiedziny i w dalszym ciągu zapraszam. Myślę, że każdy kto zdążył mnie tu odwiedzić napotkał tu miłą atmosferę. Już tak całkiem kończąc dzisiejszą notkę, wiem, wiem już to wcześniej pisałam, chciałabym dowiedzieć się co sądzicie o moim blogu, co można tu jeszcze zmienić. Pozdrawiam Was serdecznie i spadam dziergać.

wtorek, 20 września 2011

32. Candy...

Mój dzisiejszy post poświęcony będzie tej niespodziance, o której Wam kiedyś wspominałam. Postanowiłam ogłosić pierwsze w mojej karierze blogowej "Candy na początek jesieni". Zasady takie jak wszędzie, czyli:
  1. Chęć wzięcia udziału w zabawie wyrażona w postaci komentarza pod tym postem.
  2. Informacja na swoim blogu (podlinkowane zdjęcie i informacja w bocznej szpalcie)
  3. Osoby nie posiadające bloga, proszę o pozostawienie adresu e-mail
I to chyba tyle, z resztą wiecie co się robi w takich sytuacjach. Zapisy trwają do 20 października do północy.



To co dostanie obdarowana osoba niech pozostanie tajemnicą. :)

sobota, 17 września 2011

31. Przygotowania do świąt czas zacząć...

Widziałam u niektórych dziewczyn, że rozpoczęły już produkcję różnego rodzaju ozdób świątecznych, kart bożonarodzeniowych, dlatego i ja postanowiłam pójść "za ciosem". W ten sposób dwa dni temu rozpoczęłam produkcję kart bożonarodzeniowych. Wiem, że nie będą jeszcze idealne ale nie będę się poddawać. Na razie przygotowałam tylko sam hafcik, reszta elementów czeka na przymocowanie. Obiecuję, że kiedy skończę to na pewno umieszczę tutaj fotki wszystkich karteczek. Pierwsza z nich

Dziękuję, dzisiaj tylko ogólnie niestety, za wszystkie komentarze i liczne odwiedziny. Wiem, że pisałam kiedyś o pewnej niespodziance dla Was, nie, nie martwcie się nie zapomniałam, tylko wyszło tak niestety z przyczyn ode mnie trochę zależnych, mogłam tego uniknąć, ale trudno nie udało się, ale teraz jest już z tak zwanej "górki", czyli pomyślnie. Myślę, myślę i mam nadzieję, że może za jakiś czas coś wymyślę. Proszę o cierpliwość i jednocześnie przepraszam, za niedopełnienie obietnicy.

czwartek, 8 września 2011

30. Cocco Brazille...

czyli ciąg dalszy słoneczników. Jak na razie jestem zadowolona z postępów. Zarys już jest, jeden kolor ukończony. Teraz postanowiłam sobie, że będę robić jedną całą stronę, a później kolejną, tak chyba będzie najwygodniej. Na początku jak tylko je zaczynałam robić nie byłam do końca przekonana, myślałam, że poprzez swoją typowo jesienną kolorystykę, będą zbyt nudne i monotone. Jednak ku mojemu zdziwieniu takie nie są. Miałam ten post sklecić już wczoraj, jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale byłam ponad cztery godziny poza domem, spotkałam się z koleżanką, z którą znamy się już 11 lat, a przyjaźnimy od 10. Nie widziałyśmy się pewnie blisko dwa lata. Są ludzie, którzy przez taki czas diametralnie się zmieniają, jednak nie ona. Jest tak samo fajną, miłą dziewczyną jaką znałam na początku, nasza przyjaźń jest taka, można powiedzieć na dobre i na złe, wiele jej w życiu zawdzięczam, wiem, że mogę na nią liczyć w każdej sytuacji i ona też wie, że może na mnie liczyć. Fajnie mieć takie osoby obok siebie, z którymi: można razem się pośmiać, powspominać stare dzieje, o wszystkim porozmawiać, wspólnie się powzruszać. Koniec moich wypocin, przyszła pora na prezentację obecnego stanu słoneczników. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

środa, 7 września 2011

29. Przepis na ciasto

Jedna z Was prosiła mnie o podanie przepisu na ciasto z poniższego postu, prosiłam ją o adres e-mail, ale stwierdziłam, że umieszczę ten przepis jako ogólno dostępny.
Kantyczka:

Składniki
  • 1 margaryna
  • 6 łyżek oleju
  • 6 jaj
  • 2 szkl. mąki
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki kakao
  • 1/2 szkl. suchego maku
Przygotowanie

Ubić białka na sztywną pianę. W oddzielnym naczyniu margarynę utrzeć z cukrem, dodawać po 1 żółtku, potem olej, mąkę, proszek do pieczenia i pianę z białek. Rozdzielić masę na trzy części. Pierwsze zostawić bez zmian, do drugiego dodać kakao i wymieszać, do trzeciego mak, też wymieszać. Po kolei wylewać do blachy keksówki. Piec w 180 stopniach. Ja osobiście ustawiam timer na np 30 i sprawdzam patyczkiem. Jeśli osiada na patyczku to trzeba dołożyć czasu. Najpierw piekę i górę i dół, a poźniej zdejmuję z góry i do końca tylko dół się piecze. Smacznego. Czekam na relacje osób, które będą piec, czy wyszło i w ogóle.

niedziela, 4 września 2011

28. Ciasto

Wczoraj po południu stwierdziłyśmy z mamą, że mamy ochotę na ciasto, a u nas czasami jest tak, że od myśli do realizacji jest krótka droga. Tak było i wczoraj. Poszłyśmy, zrobiłyśmy zakupy, zakasałyśmy rękawy, spiełyśmy włosy, bo wiadomo, nie do końca fajnie jeść ciasto z włosami, a my obie, średniej długości włosy ale kręcone mamy i ruszyłyśmy do pracy i tak po ok. 1h pieczenia powstało...takie ciasto.


My znamy je pod nazwą Kantyczka. Dzisiaj zostało już tylko tyle, czyli ok. połowa tego co było wczoraj.

Jak ktoś chce to proszę pisać, mogę udostępnić przepis. Nam smakuje, jak widać na zdjęciu powyżej.